Krzyszof Chojniak po raz pierwszy wybory na prezydenta Piotrkowa Trybunalskiego wygrał w 2006 roku. Wtedy w drugiej turze okazał się lepszy o niespełna pół tysiąca głosów od kandydata Platformy Obywatelskiej Andrzeja Czapli. Co ciekawe, obaj pełnili funkcje wiceprezydentów miasta, kiedy prezydentem był Waldemar Matusewicz. Cztery lata później Chojniak ponownie okazał się lepszy od Czapli i pozostałych, podobnie było w 2014 i w 2018 roku, kiedy jednak dopiero po dogrywce pokonał Marlenę Wężyk – Głowacką. Dobra passa skończyła się w kwietniu tego roku.
Już po pierwszej turze w obozie prezydenta widać było znaczną obniżkę poziomu optymizmu. Co prawda Krzysztof Chojniak zdobył najwięcej głosów, ale procentowo to było zaledwie 27,36. Pozostawało pytanie, z kim w turze drugiej przyjdzie mu się zmierzyć. Podobno doradcy Chojniaka najbardziej obawiali się politycznego debiutanta, kogoś, kto mógłby obiecać całkowicie nowe otwarcie, jakość, świeżość i energię. Tym kimś okazał się 31-letni związany wcześniej z Platformą Obywatelską Juliusz Wiernicki (22,45%). Kilka miesięcy wcześniej właśnie z listy PO (Koalicji Obywatelskiej dokładniej) startował w wyborach parlamentarnych. Bez sukcesu, ale to było tylko przetarcie.
Drugą turę wyborów Juliusz Wiernicki wygrał zdecydowanie (60,61% - 39,39%). Dla jednych był to prawdziwy szok, dla drugich czas radości, a jeszcze inni spokojnie i bez emocji oceniający ten wynik, twierdzili że tak po prostu musiało się stać, że inaczej być nie mogło, że i tak była to wyjątkowo długo trwająca prezydentura. Bo to prawda – kiedy Chojniak rozpoczynał swoje rządy, Wiernicki chodził do gimnazjum. Osiemnaście lat – to jeden z najlepszych wyników w Polsce. Ale nic nie może wiecznie trwać.
Zobacz również: Krzysztof Chojniak jednym z rekordzistów w województwie. Na 1. miejsce nie ma jednak szans
Przyczyny wyborczej porażki
Dlaczego? Wydaje się, że kamyczkiem który uruchomił powolną, ale jednak lawinę była podwyżka cen gazu w styczniu 2023. Ówczesny protest przed siedzibą piotrkowskiego magistratu pokazał, że – jak powiedział radny, a dziś przewodniczący rady Miasta Mariusz Staszek – „w tym mieście coś pękło”. Protest miał przerodzić się w referendum, ale grupa która podpisy pod nim zbierała nie okazała się najlepiej zorganizowaną i z referendum wyszły nici. Ale być może rzeczywiście coś pękło. Coraz więcej mieszkańców narzekało na swojego prezydenta. A to, że trudno się z nim spotkać, umówić, porozmawiać. A to, że w mieście nie ma nowych firm i zakładów produkcyjnych, że niewiele się dzieje, nie ma darmowej komunikacji, odkrytych basenów itp.W zasadzie można by powiedzieć, że podobne narzekania słychać w każdym polskim mieście wielkości Piotrkowa. Tyle, że nie w każdym włodarz rządzi aż osiemnaście lat. Niektórzy podnosili też kwestię wieku ludzi, którzy zasiadali w miejskich spółkach lub byli wiceprezydentami (często rzeczywiście to panowie w wieku emerytalnym). Jednym słowem – stagnacja, potrzebny jest powiew świeżości.
Zresztą był to ogólnopolski trend. Tuż przed pierwszą turą wyborów stacja Polsat News przeprowadziła badania. Ponad 53% respondentów chciało zagłosować na kogoś innego, niż ten który rządzi. I tak się właśnie stało nie tylko w Piotrkowie Trybunalskim.
Zobacz również: Nowy sekretarz w Piotrkowie
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.