Od jakiegoś czasu popularne stają się memy, których twórcy (twórca) wyśmiewają się z zalanego tzw. piotrkowskiego ryneczku. Rzeczywiście, niejednokrotnie zdarzało się że kiedy mieliśmy do czynienia z wyjątkowo gwałtownymi opadami deszczu teren przy ul. Wojska Polskiego na kilkadziesiąt minut zamieniał się w co najmniej wielką kałużę, jeśli nie małe jeziorko. I to była – nomen omen – woda na młyn dla nieujawniającego się oficjalnie piotrkowskiego memotwórcy, ale nie tylko.
Zdjęcia zalanego ryneczku zdobiły też profile społecznościowe opozycyjnych piotrkowskich radnych, którzy w ten sposób chcieli uderzyć w urzędującego wówczas prezydent Krzysztofa Chojniaka. Ostatnio udało się to we wrześniu 2022 roku. Pojawiły też się sugestie, że te krótkotrwałe powodzie to wynik źle wykonanych prac remontowych w ulicy Wojska Polskiego.
- Takie anomalia pogodowe powodują podtopienia we wszystkich miejscowościach, przez które przechodzi nawałnica. W Piotrkowie głównymi odbiornikami wody deszczowej są Strawa i Strawka. Przy takim oberwaniu chmury i anomaliach pogodowych, nie są one w stanie na bieżąco odbierać tak ogromnej ilości wody – wyjaśniał ówczesny rzecznik piotrkowskiego magistratu Jarosław Bąkowicz -Woda, która zalała niektóre ulice, tak szybko jak się pojawiła, tak szybko opadała. Świadczy to o tym, że mamy sprawną sieć kanalizacji deszczowej, która wraz z ustąpieniem odpadów momentalnie odprowadza tę wodę do głównych odbiorników.
Taka argumentacja rzecz jasna nie wszystkich przekonywała. A jak jest dzisiaj? Od dwóch lat ten teren nie został zalany. W międzyczasie zmieniła się władza, która – jak przekonuje - dmucha na zimne.
- Wiemy, że jest tam problem. Problem, który pojawia się, gdy mamy do czynienia z typowymi anomaliami pogodowymi, czyli kiedy w bardzo krótkim okresie występuje bardzo duży opad deszczu, czyli mówiąc potocznie – oberwanie chmury. Natomiast w przypadku takich opadów, jakie mieliśmy w ostatni weekend, czyli kiedy pada długo i regularnie, nasza kanalizacja odprowadza tę wodę – wyjaśnia wiceprezydent Piotrkowa Piotr Kulbat.
I uspokaja:
- Postawiliśmy w gotowości wszystkie miejskie służby, czyli ZDiUM i Piotrkowskie Wodociągi i Kanalizację, których pracownicy sprawdzili i oczyścili kratki kanalizacyjne. Razem z prezydentem Juliuszem Wiernickim kilkakrotnie wyjeżdżaliśmy w miasto, monitorowaliśmy i panowaliśmy nad sytuacją. Byliśmy w ciągłym kontakcie z szefem zarządzania kryzysowego, straż pożarna miała przygotowane worki z piaskiem, miasto było przygotowane i nie było ani przez moment zagrożenia zalania. Jedyna większa kałuża pojawiła się przy ulicy Roosevelta, ale nie stanowiła żadnego zagrożenia.
Trudno mówić, że w Piotrkowie w ostatnich dziesięcioleciach dochodziło do powodzi, ale do podtopień już tak. Jedno z większych miało miejsce wiosną 2017, kiedy w wyniku ulewnych opadów wylała rzeka Strawa. Jednak skutki zdarzenia usunięto w kilka godzin.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.