reklama

Kto i dlaczego hejtuje prezydenta Piotrkowa?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Poglądowe/Archiwalne

Kto i dlaczego hejtuje prezydenta Piotrkowa? - Zdjęcie główne

foto Poglądowe/Archiwalne

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościJeszcze nie tak dawno był oklaskiwany na miejskich imprezach i proszony o wspólne zdjęcia. Dziś sam twierdzi, że jest nie tylko krytykowany, ale także hejtowany i mieszany z błotem.
reklama

Czerwiec 2024 roku. Na imprezach z okazji Dni Miasta Juliusza Wiernickiego, nowego prezydenta Piotrkowa witają oklaski, a on sam jest sympatycznie zaczepiany przez mieszkańców, którzy gratulują mu zwycięstwa w wyborach. Robią sobie z nim wspólne zdjęcia.

Listopad 2024 roku. Jak grom z jasnego nieba spada oficjalny komunikat o odwołaniu z funkcji wiceprezydenta Krystyny Czechowskiej. Szok jest tym większy, że to właśnie ona stała za wyborczym sukcesem Juliusza Wiernickiego, mówiono o niej nawet „matka chrzestna nowego prezydenta”. Ten ruch nie znalazł powszechnego zrozumienia.

Luty 2025. Najpierw temat pojawia się w internetowych komentarzach, głównie  w mediach społecznościowych, a potem tzw. afera rozporkowa trafia do ogólnopolskich portali, a nawet telewizji. To najpoważniejszy kryzys wizerunkowy młodego piotrkowskiego prezydenta. Juliusz Wiernicki wydał wtedy oświadczenie:  

reklama

„Każdy człowiek w swoim życiu mierzy się z różnymi problemami, niezależnie od statusu czy okoliczności. Nie jestem w tym wyjątkiem. Jest mi niezwykle przykro i ubolewam nad tym, że moje życie prywatne stało się przedmiotem publicznej dyskusji. Mnie i moich bliskich dotknął hejt i anonimowe ataki w internecie. Moje życie osobiste próbuje się wykorzystać do walki politycznej – w tym walki w ramach naszej rady miasta”.

Prosił o „umożliwienie rozwiązania spraw, problemów osobistych, samodzielnie” i o „ocenianie przez pryzmat pracy”, a nie afery.

Lipiec 2025. Na Facebooku pojawia się nowe oświadczenie. Tym razem żony prezydenta, z którą właśnie się rozwodzi. Zresztą to nie tylko oświadczenie, to także filmik.  

reklama

"Przyjechał rano pod moją nieobecność do domu, rozwiercił zamki i po raz kolejny wynosi rzeczy z naszego wspólnego majątku. Nie czeka na sprawę rozwodową, na podział majątku – jak zwykli ludzie. Dwukrotnie wzywana była dzisiaj policja, pouczyła go, że ma prawo zabrać tylko swoje rzeczy osobiste, ale te zabrał na koniec stycznia. Później przyjechał kolejny raz trzema autami żeby zabrać kolejne wspólne rzeczy (co również zostało zgłoszone) i dzisiaj znowu. Uważa, że jest ponad prawem. Wielokrotnie przyjeżdżał pod dom i wchodził na posesję w nocy. Czuję się zastraszona i mam dość udawania, że jego zachowanie jest okej” – napisała Inez Zadumińska – Wiernicka.

Prezydent niemal natychmiast zabrał w tej sprawie głos.

reklama

„Informuję, że opublikowany przez Inez Zadumińską post zawiera fałszywe oskarżenia i nieprawdziwe informacje na mój temat, a także podejmowanych przeze mnie działań oraz sytuacji, jaka miała miejsce w dniu 19 lipca 2025 roku. Treści te naruszają moje dobra osobiste”. Opublikował też zdjęcie dokumentu – „wezwania do zaniechania naruszeń prawa”.

Prezydent miasta domagał się od żony, by usunęła z Facebooka post i film. Tak się jednak nie stało.

W ostatnim, głośnym wywiadzie radiowym, prezydent kilka razy zwracał uwagę, że sam jest ofiarą hejtu ze strony, jak powiedział „twardej prawicy i Prawa i Sprawiedliwości” i że „miesza się go z błotem”. Na pytanie dziennikarza Strefy Fm, czy wytoczył komuś za to proces, odpowiedział, że tak, ale nie podał szczegółów. Nie chciał też wyjaśnić, kogo uważa za „krzykaczy i hejterów”, choć takich sformułowań użył niejednokrotnie.

reklama

„(…) O tej ciągłej awanturze, o tych przepychankach. Jednym z pierwszych punktów na rozmowach z potencjalnymi inwestorami w Piotrkowie jest właśnie punkt dotyczący potencjalnej opozycji. Czyli tych krzykaczy, hejterów, którzy mogliby zaszkodzić inwestycjom. (…) To jest część przedstawicieli prawicy, część podkreślam, przedstawicieli klubu byłego prezydenta, cała ta grupa referendalna, która była grupą jeszcze powołaną, by odwołać poprzedniego prezydenta.  Juliusz Wiernicki przyznał, że spodziewał się starć z opozycją „Natomiast taki hejt i zwykłe krytykanctwo nie pomaga. Ale to mówię, to mi nie przeszkadza. Bo jak państwo widzą, dzięki mieszkańcom, czego referendum jest potwierdzeniem, ja sobie poradzę. Natomiast to przeszkadza rozwojowi miasta. Chyba nikt nie spodziewał się takiej kampanii nienawiści. To jest jedyna rzecz, którą mogę powiedzieć tak, powiedzmy, odrobinę smutniejszym głosem.”

Kilka tygodni po wygranych przez Juliusza Wiernickiego wyborach pisaliśmy o nim „Prezydent, który się uśmiecha”. Dziś tego uśmiechu jest znacznie mniej, jeśli w ogóle. O wiele więcej za to troski, a czasami może nawet zrezygnowania, a przynajmniej rozgoryczenia. Ile w tym „zasługi” politycznych przeciwników, a ile winy samego siebie –  trudno to ocenić.   

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo