Piotrków nie jest Warszawą, Krakowem, ani Łodzią – i to widać także na mapie klubowej. Ta jedna, jedyna dyskoteka, czy też raczej klub nocny nazywa się Vabank i mieści w Domu Technika (Al. Armii Krajowej).
Kiedyś nosiła inną nazwę (Świętoszek), ale po tragicznych wydarzeniach pewnej nocy, w czasie której jeden z gości zasztyletował drugiego, nikomu dobrze się nie kojarzyła. To końcówka lat 90-tych.
Potem zmieniali się właściciele i nazwy (13 Posterunek), a od kilkunastu lat jest Vabank i tę nazwę znają chyba wszyscy w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. To właśnie ten klub pokonał konkurencję i został na placu boju. Jako jedyny.
Starsi piotrkowianie z rozrzewnieniem wspominają lata świetności Europy, Fikołka, Kresów, a później także Altamiry, Chilloutu czy Insomni. To jednak czasy mniej lub bardziej zamierzchłe. Inne były potrzeby społeczne, inne możliwości, wreszcie inne sposoby poznawania się.
- Żeby kogoś poznać trzeba było iść na dyskotekę. Nie było aplikacji randkowych czy mediów społecznościowych – mówi doświadczony piotrkowski didżej – Ludzie spotykali się w weekendy na imprezach nie tylko w klubach, ale i organizowanych np. w salach OSP czy remizach. Teraz jeśli chce się kogoś poznać, można to zrobić w internecie, nie trzeba wychodzić. Wystarczy napisać i wysłać zdjęcie.
Czy to główna przyczyna zamknięcia niemal wszystkich nocnych klubów w Piotrkowie? Podobnie jest zresztą w innych miastach tej wielkości. Taką tendencję można zaobserwować od kilku lat. Ale dlaczego przetrwał akurat Vabank?
To pytanie może zastanawiać tym bardziej, jeśli przegląda się opinie zamieszczane przez internautów w Google. Oto kilka pierwszych.
„Najgorszy lokal jaki widziałem. Ochroniarze bardzo niemili, opryskliwi dla kobiet, takie lokale powinno się zgłaszać”
„Śmieszny klub, ochrona przed wejściem ogląda ludzi i decyduje kto ma wejść, sugerując że ktoś jest pijany”
„Tragedia. Ochroniarze bez kultury”
„Byłem tam pierwszy i ostatni raz, muzyka tragedia, omijać z daleka”
Są oczywiście i oceny pozytywne, ale ich średnia w Google wynosi 3,8, czyli stosunkowo niewiele.
Oceny w sieci to jedno, a frekwencja w lokalu drugie. Znacznie ważniejsze. Szacuje się, że w tzw. dobry weekend klub odwiedza nawet 800 osób! To prawdziwy wyczyn, nawet biorąc pod uwagę Łódź. Skąd więc fenomen Vabanku?
- Myślę, że wygrała konsekwencja i to, że klub ma jednego właściciela – mówi były menedżer piotrkowskiej dyskoteki . – Był tam kiedyś okres trudny, kiedy sala świeciła pustkami, ale wprowadzono możliwość zamawiania jedzenia, czego gdzie indziej nie było i to na pewno pomogło. Kilka lat temu otwarto drugą salę, co przyciągnęło młodszych ludzi. To ważne, bo w międzyczasie zamknięto mekkę młodych, czyli Protector.
Warto też dodać, że do klubu wpuszczane są osoby powyżej 21. roku życia, choć jak można przeczytać w komentarzach nie jest to przepis aż tak bardzo restrykcyjnie przestrzegany.
Próby rywalizacji z Vabankiem kończyły się porażkami. Klub Hawana założony w miejscu po dawnym kinie przetrwał niewiele ponad rok. I to mogło odstraszyć tych, którzy chcieliby kolejny klub w Piotrkowie założyć.
Wygląda więc na to, że miasto jest na Vabank po prostu skazane. I że ten jeden klub po prostu na Piotrków wystarcza, nawet jeśli się tak bardzo narzeka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.