reklama

BMW z wypadku na A1 było ostro tuningowane. Szok, jaką miało moc

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

BMW z wypadku na A1 było ostro tuningowane. Szok, jaką miało moc - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
7
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości16 września na A1 zginęła trzyosobowa rodzina. Samochód, którym podróżował Patryk, Martyna oraz ich pięcioletni syn, uderzył w bariery energochłonne, a potem się zapalił. Nie było szans na ratunek. O spowodowanie wypadku podejrzany jest kierujący BMW, który, jak wykazali biegli, znacznie przekroczył dozwoloną prędkość. Ustalono też wstrząsające szczegóły dotyczącego samego auta.
reklama

O tym wypadku mówi dziś cała Polska. Między innymi dlatego, że kierujący BMW – Sebastian Majtczak z Łodzi, przez nikogo niezatrzymywany, ulotnił się. Dziś poszukiwany jest Europejskiej Nakazem Aresztowania. 

Wciąż głośno o wypadku na A1. Kierujący BMW uderzył w tył samochodu marki Kia. Spłonęła rodzina

O tym, co mogło przyczynić się do tej tragedii, śledczy powiedzieli dopiero kilka dni temu. Wcześniej mówili o tym świadkowie tragedii. Według ustaleń kierujący BMW prawdopodobnie zahaczył o samochód, którym podróżowała rodzina ze Śląska. Zdaniem biegłych niemieckie auto jechało z szybkością co najmniej 253 kilometrów na godzinę. Ponadto Majtczak miał nie zachować bezpiecznej odległości od samochodu marki Kia, dlatego uderzył w jego tył. 

reklama

Po wypadku w sieci pojawiły się filmiki, na których widać, że kierowca BMW mruga światłami na kierowcę, który jedzie przed nim, dając w ten sposób znak, żeby zjechał mu z pasa. Niestety, krótko po tym dochodzi do tragedii. 

Po tym internauci odkryli, że warsztat, który zwiększał moc niemieckiego pojazdu, chwali się w tym w internecie. W  listopadzie 2020 r. na Facebooku napisano, że nowe BMW M850 G16 przeszło zmiany: podniesiono mu moc z 530 KM do 650 KM i moment obrotowy z 750 Nm do 850 Nm. Wersja samochodu po modyfikacji miała być "piekielnie szybka". Dodano również, że prędkość, którą zaczęło rozwijać  auto, była taka, że trzeba było zmienić w nim prędkościomierz. Post zniknął już z sieci. 

203 km/h na liczniku i 500 koni "pod maską". Tragedia na A1 niczego nie nauczyła polskich kierowców

Dyskusja na temat prędkości, która zabija, wciąż trwa, a potencjalnych zabójców wciąż nie brakuje. Świadczą o tym m.in. interwencje w innych częściach kraju, m.in. w Piasecznie oraz Olsztynie. 

reklama

O obowiązujących ograniczeniach prędkości zapomniało dwóch mężczyzn, którzy rozwinęli zawrotne prędkości, za nic mając bezpieczeństwo własne i innych. 49-latek, na Al. Krakowskiej w Tarczynie, rozpędził swoje audi do 200 km/h, 36-latek jadący obwodnicą Góry Kalwarii, również audi, na liczniku miał 203 km/h. Mężczyzna tłumaczył mundurowym, że "ma 500 koni pod maską", a dwa dni temu odebrał auto więc chciał sprawdzić jego możliwości. Obydwaj panowie musieli liczyć się ze srogim mandatem karnym wynoszącym 2500 złotych. Na konto każdego z kierujących funkcjonariusze dopisali również 15 punktów karnych

– informuje st. asp. Magdalena Gąsowska z KPP w Piasecznie. Dodaje, że w rozmowach z niektórymi kierującymi często padają określenia "jeżdżę szybko, ale bezpiecznie". 

reklama

– Powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że praw fizyki nie da się oszukać, a szybko zawsze oznacza niebezpiecznie. Wielu groźnych zdarzeń na drogach można by uniknąć, gdyby kierujący, niezależnie od wieku, częściej myśleli o potencjalnych skutkach ryzykownej jazdy. Przede wszystkim powinni pamiętać, że wraz ze wzrostem prędkości panowanie nad pojazdem staje się trudniejsze. Wydłuża się droga hamowania, a jednocześnie skraca czas niezbędny na odpowiednią reakcję w sytuacji zagrożenia – tłumaczy policjantka i dodaje, że ocena stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego ciągle wskazuje, że jedną z najczęstszych przyczyn wypadków drogowych wciąż jest nadmierna prędkość.

Uciekał przed policyjną grupą Speed i dostał 256 punktów karnych 

Informacja ta najwidoczniej nie dotarła również do kierowcy z Olsztyna, który podczas kontroli drogowej zebrał aż 256 punktów karnych! Dodajmy, że został on zatrzymany po pościgu. Już stracił prawo jazdy, a wkrótce będzie się tłumaczył przed sądem.  

reklama

Mężczyzna podczas swojej szaleńczej jazdy – najpierw na trasie S7, a później ulicami Elbląga – popełnił 34 wykroczenia i doprowadził do dwóch kolizji. Został zatrzymany przez policjantów z Grupy Speed z Olsztyna. 

Za kierownicą auta siedział 56-letni mieszkaniec Warszawy. Badanie policyjnym alkomatem wykazało, że był trzeźwy. Mężczyzna posiadał uprawnienia do kierowania pojazdami. Nie potrafił logicznie wytłumaczyć swojego zachowania

– przekazuje policja. 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu ddbelchatow.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama