Beata Dróżdż, wojewódzka radna Prawa i Sprawiedliwości, jedna z twarzy akcji referendalnej w Piotrkowie w wywiadzie dla Strefy Fm powiedziała, że podpisów zebrano więcej, że jest górka.
- Granicę, która jest wymagana już przekroczyliśmy jakiś czas temu. W tej chwili uzupełniamy dalej podpisy, bo mieszkańcy dalej chcą się podpisywać i zawsze trzeba mieć ten bezpieczny bufor ponieważ sami widzimy, jak sprawdzamy te podpisy - zdarzają się błędy, dlatego też dalej je zbieramy.
Poza tym organizatorzy referendum’ 2025 starają się wyciągać wnioski z nieudanej akcji referendalnej sprzed dwóch lat. Wtedy w Piotrkowie też próbowano odwołać ówczesnego prezydenta, ale komisarz wyborczy zakwestionował liczbę podpisów (spora część z nich była złożona nieprawidłowo) i z akcji wyszły nici.
Tym razem do zbierania podpisów i namawiania mieszkańców zabrali się ludzie nieco bardziej politycznie doświadczeni. Oprócz wspomnianej Beaty Dróżdż, to także czołowy polityk PiS w mieście, radny Łukasz Janik, członkowie Piotrkowskiego Klubu Gazety Polskiej, oraz znany działacz narodowy Robert Bąkiewicz. Zwłaszcza obecność tego ostatniego wywoływała w mieście spore kontrowersje. Nieco mniejsze - referendalna agitacja czołowych polityków PiS: Mariusza Błaszczaka, Janusza Kowalskiego czy Dominika Tarczyńskiego.
Kontrowersje kontrowersjami, ale dla organizatorów liczy się skuteczność. Jak twierdzą, podpisów jest znacznie więcej niż tego wymaga prawo (minimum 5100). Dziś zostaną dostarczone komisarzowi wyborczemu. Ten będzie miał 30 dni na wydanie decyzji i w ciągu 50 dni referendum musi się odbyć, o ile oczywiście podpisy zostaną przyjęte. Aby było wiążące, w sprawie odwołania Rady Miasta musi zagłosować ok 16,5 tysiąca piotrkowian, w sprawie odwołania prezydenta Juliusza Wiernickiego ok. 14 tysięcy, mniej więcej tyle samo w kwestii powstania Centrum Integracji Cudzoziemców. Z tych wszystkich danych wynika, że referendum w Piotrkowie mogłoby się odbyć we wrześniu.
A że to nie jest taka prosta sprawa, przekonuje historia takich inicjatyw. W 2005 podpisy ws. odwołania aresztowanego wcześnie prezydenta Waldemara Matusewicza zebrano bez większych problemów, ale frekwencja ledwo przekroczyła 20% przy wymaganych 30 %. Referendum było więc nieważne. W 2013 nieistniejące już stowarzyszenie Piotrkowska Inicjatywa Obywatelska próbowało odwołać Krzysztofa Chojniaka. Podpisy zebrano, ale do urn poszło ok. 7% mieszkańców. O przedostatniej inicjatywie referendalnej już wspominaliśmy. Czy uda się tym razem?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.