Radny Mariusz Maciołek postanowił osobiście policzyć dziury na ul. Południowej w Piotrkowie. W tym celu wraz ze swoim kolegą geodetą Krzysztofem Szczepanikiem dokonał inwentaryzacji. Wykorzystał do tego geodezyjny spray, który stał się kością niezgody między piotrkowskimi radnymi, a władzami miasta. Co więcej, za swoje działania radny został przez dyrektora ZDiUM-u Jacka Marusińskiego, a z polecenia prezydenata Juliusza Wiernickiego, zgłoszony na policję.
Radny Maciołek opublikował na Facebooku rolkę, w której wraz ze swoim kolegą Szczepanikiem opisują zaistniałą sytuację. Dodał także obszerny post na tej samej platformie, w której komentuje m.in. nazwanie go i jego kolegi "ulicznymi graficiarzami".
– Jako Radny miejski przeprowadziłem niezależną inwentaryzację nawierzchni ul. Południowej, odkrywając ponad 130 łat na zaledwie 400-metrowym odcinku. Koszt cząstkowych napraw w latach 2015-2024 wyniósł ponad 200 000,00 zł. Sytuacja ta rodzi pytanie o ekonomiczne uzasadnienie ciągłego łatania dziur zamiast kompleksowego remontu, zwłaszcza w świetle faktu, że w ciągu ostatnich 10 lat nie przeprowadzono wymiany infrastruktury podziemnej - pisze Maciołek na Facebooku.
Zdaniem radnych doniesienie na policje to nakładanie na funkjconariuszy dodatkowej pracy, odbieranie im czasu, który mogliby poświęcić na ważniejsze sprawy i zapewnianie bezpieczeństwa piotrkowianom.
Temat ten nie mógł zostać przemilczany podczas XVI Sesji Rady Miasta, która odbyła się w środę, 23 kwietnia.
Radni oburzeni zachowaniem władz Piotrkowa, bronią radnego Maciołka
Jednym z tematów omawianych na środowej sesji była „Dyskusja nad swobodą wykonywania mandatu radnego w kontekście doniesienia na policje złożonego przez dyrektora ZDiUM na radnego Mariusza Maciołka”. Swojego oburzenia wobec zachowania piotrkowskich władz nie kryli radni, jak i sam „poszkodowany” w sprawie pan Maciołek.Jako pierwszy w dyskusji głos zabrał Przemysław Winiarski, który zwrócił się do dyrektora ZDiUM z pytaniem, jakie przestępstwo popełnił radny, zwracając uwagę na stan ulicy Południowej w Piotrkowie, na ilość łat, dziur i zaznaczając je łatwo zmywalną farbą geodezyjną.
– Jedyny motyw, jaki ja dostrzegam, to jest próba zastraszenia radnego, żeby siedział cicho. Chciałbym zwrócić uwagę, że ul. Południowa tak jak i Roosevelta to są ulice bardzo zdewastowane i mają jedną wspólną cechę, a mianowicie przy obu tych ulicach rezydują firmy prowadzące remonty i budowy w naszym mieście, zarabiające grube pieniądze, a jednocześnie przyczyniające się do degradacji tych ulic. Może pan dyrektor zająłby się tym tematem, a nie składaniem doniesienia na radnego, który zwraca uwagę na stan ulicy i permanentne jej zaniedbanie? - zapytał radny Winiarski, jednak na odpowiedź musiał poczekać do czasu, aż wszyscy chętni radni wypowiedzą się w powyższej sprawie.
Gdy już wszyscy zabrali głos wiceprezydent oraz prezydent miasta podali dokładne art. z kodeksu karnego, które zarzucone zostały radnemu Maciołkowi.
– Zachowanie radnych to jest naruszenie przepisów prawa o ruchu drogowym art. 10, 13 i 14 oraz kodeksu wykroczeń art. 84, 86, 91 i 145. Jakie konsekwencje po takim zachowaniu będą zarządzone nie należy już do nas, a do odpowiednich służb, które prowadzą działania wyjaśniające.
Swojego zdenerwowania nie kryła radna Agnieszka Chojnacka, która podkreśliła, że ostatnio piotrkowscy radni dość często bywają na komendzie w celu przesłuchań.
– Uważacie, że policja nie ma w tej chwili większych problemów na głowie, mają ograniczone środki, zasoby i sami to komentują już, że naprawdę samorząd nie ma co robić, tylko zajmuje się cytuje „bzdurami” w tej chwili. To jest próba zastraszenia i my już mieliśmy z tym do czynienia za czasów poprzedniej władzy, to się miało skończyć, a widzę, że nowa władza, a stare metody. Tylko pragnę zaznaczyć, że my się policji, sądów czy prokuratury nie boimy. Jeśli chcecie z nami grać w ten sposób, nie ma problemu, tylko czy to ma sens i nie lepiej skupić się na rzeczach pożytecznych? My jako radni przyszliśmy tutaj, aby działać w imieniu mieszkańców, by być ich przedstawicielami i załatwiać sprawy. Jeśli chcecie nam odebrać narzędzia w oparciu, o które my możemy działać to, jaką mamy siłę sprawczą. Tak nie wygląda współpraca – komentowała Chojnacka.
Głos zabrał także Mariusz Maciołek, którego bezpośrednio dotyczy sprawa i który nie ukrywa, że czuje się przez obecną władzę miasta zastraszany.
– To, co pan wyprawia, to jest naprawdę straszne, bo to nic innego, jak zastraszanie. Zrobiliśmy inwentaryzacje, by pokazać, jak w naszym mieście wygląda jedna z takich ulic. Było sadzenie kwiatków w dziurach, rozpalanie grilla, a zaznaczenie łat jest niezgodne z prawem? Ludzie, mieszkańcy nie mają już cierpliwości. Jaki wy dajecie im sygnał? Policjanci podczas przesłuchania to się już dosłownie chwytali za głowę.
Głosem rozsądku w całym sporze starał się zostać radny Piotr Gajda, który apelował do obu stron o porozumienie i polubowne wyjaśnienie problemu. Próby te jednak okazały się bezskuteczne, ponieważ spór przybrał na sile, gdy w stronę prezydenta zaczęły padać naprawdę ostre słowa.
Radni nie szczędzą prezydentowi słów krytyki. „Nie jest pan godny swojego stanowiska”
Radna Chojnacka wniosła o wycofanie skarg na radnych i o przeprosiny dla Mariusza Maciołka. Na te słowa pod nosem uśmiechnął się prezydent Piotrkowa, co wyraźnie zdenerwowało radną.
– Z czego się pan tak śmieje panie prezydencie, bo panu tutaj ciągle do śmiechu. To jest takie zabawne? Pan nas próbuje zastraszyć, a ja się pana absolutnie nie boję. Jest pan bezszczelny. Pańskie ego to już po prostu wychodzi z tej sali. To, co pan robi, czego my jesteśmy świadkami, to tylko świadczy o panu panie prezydencie – powiedziała wyraźnie oburzona.
Jej słowa pozostały jednak bez konkretnego komentarza. Nieco później prezydent skomentował jedynie, że do wszystkich oskarżeń, jakie padły podczas sesji władze miasta będą odnosić się w późniejszym czasie.
Słów krytyki nie szczędził prezydentowi Wiernickiemu także Łukasz Janik.
– Taktyka, którą pan przyjął, czyli zastraszanie radnych naprawdę nie jest godna prezydenta miasta. Ktoś się może z panem nie zgadzać, mieć inny pogląd, a radny po to jest, by kontrolować prezydenta i to jego główne zadanie, jak i reprezentowanie interesów mieszkańców. Próby wymuszania i zastraszania radnych nie przystoją prezydentowi. Ja wiem, że pan ma za nic mieszkańców tego miasta i własną politykę, ale z prezydentem Chojniakiem spieraliśmy się bardzo przez dwie kadencje, a nigdy nie było takiej sytuacji, żeby ktokolwiek zgłaszał kogoś do prokuratury czy na policję. To świadczy o waszej niskości, spłyca was. Niegodny jest pan tego, by sprawować swój urząd – powiedział Janik.
Tych słów, jak i wypowiedzi Chojnackiej bez odpowiedzi nie zostawił wiceprezydent Piotr Kulbat.
– Pana uzurpowanie sobie prawa do oceniania kogoś wielkości czy małości, jest nie na miejscu. Ocena tego, który w obsesyjny sposób, przy każdej okazji nawiązuje do afery obyczajowej, rozporkowej, chodzi i mówi o tym, by go zabrać do tego lasu… pana ciekawość jest bardzo duża i nie świadczy dobrze. Jeśli natomiast chodzi o wypowiedź pani Chojnackiej odnośnie ego pana prezydenta… nie, to właściwie pozostawię bez komentarza – powiedział z ironią wiceprezydent.
Następnie zwrócił się do mieszkańców, by „mieli pełne informacje”. Wyjaśnił, że farba, której użył radny Maciołek, utrzymuje się kilkanaście dni lub kilkanaście tygodni, więc nie może sobie radny chodzić po mieście i różnych znaków malować, bo do tego jest tylko zarządca drogi uprawniony.
– Powinien pan wiedzieć, że jakiekolwiek działania operowane są pewnymi przepisami, że należy odpowiednie zgłoszenie tych prac zgłosić i uzyskać odpowiednie uprawnienia oraz dokonać zapłaty za możliwość ich wykonania – powiedział do radnego Maciołka Kulbat.
Radny bronił jednak swojej racji, wskazując, że namalowane przez niego oznaczenia zniknęły z drogi po dwóch dniach.
Nadziei na rozwiązanie konfliktu nie dał prezydent Juliusz Wiernicki, który poniekąd zapowiedział kolejne zgłoszenia na policję, jeśli zajdzie taka konieczność.
– Chciałbym tutaj służbowo zobowiązać pana dyrektora, by nie wycofywał żadnego zawiadomienia na policję i nie przepraszał radnego Maciołka. Jednocześnie bardzo dziękuję za profesjonalizm i gwarantuje państwu, że jeśli będziemy mieli podejrzenia o popełnieniu przestępstwa, to będziemy je zgłaszali bezwzględnie i nie wycofamy zawiadomienia, o którym teraz mowa – powiedział Wiernicki.
Radna Chojnacka na koniec omawiania powyższego punktu obrad zwróciła się do prezydenta w mocnych słowach.
– Pan Wiernicki jest za mały, żebyśmy się go bali. Ma pan za duże ego. Ja bym chciała, żeby państwo byli tak zaangażowani i skupieni na przygotowaniu planów finansowych dotyczących zakupu i remontu willi Wandy. Wie pan, jak na osiedlach w Piotrkowie nazywa się ludzi, którzy sprzedają innych na policję?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.