Zmiany nie będą jednak jednolite dla wszystkich, a ich wprowadzenie poprzedzą szeroko zakrojone testy i analiza wyników. Czy Polska rzeczywiście jest gotowa na taką rewolucję rynku pracy?
Nowa wizja pracy: mniej znaczy więcej?
Od wielu miesięcy temat czterodniowego tygodnia pracy pojawia się w debacie publicznej, ale dopiero teraz zyskał realny impuls polityczny. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, kierowane przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, ogłosiło jasne stanowisko w tej sprawie. Jak zapowiada ministra, „już teraz wiemy, że skrócenie czasu pracy jest kierunkiem oczekiwanym, pożądanym i potrzebnym, zwłaszcza w kontekście ograniczonej efektywności, zwiększonego przepracowania i wypalenia zawodowego”.
To jedno z najmocniejszych publicznych zobowiązań wobec zmian w systemie pracy od lat. Przypomina, że nie chodzi tylko o większą liczbę dni wolnych, ale o poprawę jakości życia, produktywności i zdrowia psychicznego pracowników. Sama Dziemianowicz-Bąk zaznacza, że „to powód do radości, ale także dobry moment, by zadbać o jakość miejsc pracy, zarówno od strony przedsiębiorców, jak i pracowników”.
Badania podzielone: społeczeństwo nie mówi jednym głosem
Mimo entuzjazmu płynącego z resortu, wyniki badań opinii społecznej sugerują, że społeczeństwo nie jest jednoznacznie przekonane do tej reformy. W maju 2024 roku Instytut Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS, na zlecenie Konfederacji Lewiatan, przeprowadził sondaż, z którego wynika, że aż 76 procent pracodawców sprzeciwia się wprowadzeniu czterodniowego tygodnia pracy. Wśród pracowników entuzjazm również nie jest powszechny – 39 procent respondentów opowiedziało się „raczej nie” lub „zdecydowanie nie” za zmianami.
Zwolenników skrócenia czasu pracy było 47 procent. Ciekawie rozkładają się też wyniki w poszczególnych grupach wiekowych. Największe poparcie dla nowego modelu pracy wyrażają osoby w wieku około 40 lat, natomiast największym sceptycyzmem wykazuje się grupa 30–39-latków.
Te dane pokazują, że choć temat przyciąga uwagę, to nie można mówić o powszechnym społecznym konsensusie. Dlatego właśnie rząd nie zamierza wdrażać rewolucji z dnia na dzień, ale proponuje stopniowe zmiany, dostosowane do specyfiki poszczególnych branż.
Różne ścieżki, jeden cel
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zamierza wdrożyć reformę w sposób elastyczny. Zgodnie z zapowiedzią Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, „krótszy czas pracy będzie prowadzany stopniowo i nie wszystkie branże będą rzeczywiście pracować cztery dni w tygodniu”. Oznacza to, że nie wszyscy pracownicy będą mogli cieszyć się trzydniowym weekendem. W niektórych sektorach – takich jak produkcja czy logistyka – możliwe będzie przejście na model 35-godzinnego tygodnia pracy, bez sztywnego skrócenia liczby dni roboczych.
Inne rozwiązania mają być testowane w zawodach kreatywnych i biurowych. W tych obszarach eksperyment z czterodniowym tygodniem może okazać się najłatwiejszy do wdrożenia, szczególnie tam, gdzie liczy się bardziej rezultat niż liczba godzin spędzonych przy biurku.
Szefowa resortu zapowiedziała także, że etap analiz i badań dobiegł końca, a wnioski z dotychczasowych testów zostaną zaprezentowane już w ciągu miesiąca. Ma to być podstawa do dalszych kroków legislacyjnych.
Praca, która nie niszczy zdrowia
Za decyzją ministerstwa stoją nie tylko postulaty społeczne, ale też twarde dane ekonomiczne i zdrowotne. W ostatnich latach coraz głośniej mówi się o syndromie wypalenia zawodowego, nadmiernym stresie i braku równowagi między życiem prywatnym a pracą. Skrócenie tygodnia pracy postrzegane jest jako sposób na przeciwdziałanie tym negatywnym zjawiskom.
Nie bez znaczenia pozostaje również obecna sytuacja gospodarcza Polski. Jak wynika z danych Eurostatu, w lutym 2025 roku stopa bezrobocia wynosiła zaledwie 2,6 procent. To jeden z najniższych wyników w całej Unii Europejskiej. Zdaniem ministerstwa, jest to właściwy moment na odważniejsze działania na rynku pracy, które jeszcze kilka lat temu mogłyby wywołać lęk o wzrost bezrobocia.
„Impulsem do podjęcia konkretnych działań w kierunku dłuższego wypoczynku dla Polaków, ma być m.in. najniższe bezrobocie w Europie” – zauważa Dziemianowicz-Bąk.
Kiedy zmiany staną się faktem?
Choć reforma nie zostanie wdrożona natychmiastowo, rząd deklaruje, że chce sfinalizować proces legislacyjny jeszcze w tej kadencji. To oznacza, że nowelizacja Kodeksu pracy może zostać uchwalona przed 2027 rokiem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, część pracowników skorzysta z nowych zasad już w nadchodzących latach.
Ministerstwo zapowiada, że będzie kontynuować konsultacje z pracodawcami i związkami zawodowymi, a także śledzić efekty pilotaży w wybranych firmach i instytucjach. Wdrożenie reformy w tak zróżnicowanym rynku pracy, jakim jest Polska, będzie wymagało precyzyjnych rozwiązań, uwzględniających różnice regionalne i branżowe.
Czy Polska stanie się liderem nowoczesnego rynku pracy?
Wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy może stanowić krok w stronę bardziej humanitarnego i nowoczesnego modelu zatrudnienia. Jeśli uda się pogodzić interesy pracowników i pracodawców, Polska może stać się jednym z liderów innowacyjnych rozwiązań w Europie. Kluczowe będzie jednak odpowiednie przygotowanie gruntu prawnego, ekonomicznego i społecznego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.