reklama
reklama

Planują stworzyć Czarną Listę. Nowa bat na kierowców może ruszyć w 2025 roku?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Planują stworzyć Czarną Listę. Nowa bat na kierowców może ruszyć w 2025 roku? - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Polska i ŚwiatPolskie drogi od lat zmagają się z problemem nieefektywnej egzekucji kar za wykroczenia rejestrowane przez fotoradary i systemy automatycznej kontroli. Wiele wskazuje na to, że era bezkarności powoli dobiega końca. Ministerstwo Infrastruktury przygotowało przełomowy projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym, który wprowadza zupełnie nowe narzędzia walki z notorycznymi uchylającymi się od odpowiedzialności. Planowane zmiany mogą wejść w życie jeszcze w 2025 roku.
reklama

Jednym z kluczowych elementów reformy jest wprowadzenie specjalnego rejestru właścicieli pojazdów, którzy nie wykonali obowiązku wskazania osoby kierującej w chwili popełnienia wykroczenia. Rejestr ten początkowo prowadzony będzie przez Inspekcję Transportu Drogowego, a docelowo zostanie zintegrowany z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców (CEPiK). Obecność na tzw. „czarnej liście” wiązać się będzie z bardzo dotkliwymi konsekwencjami – zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego pojazdu podczas rutynowej kontroli drogowej. Oznacza to de facto zakaz dalszego poruszania się pojazdem do czasu uregulowania zobowiązań i przejścia przez specjalną procedurę odzyskiwania dokumentu.

Jak podkreśla wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec: „Jeśli po upływie trzymiesięcznego terminu właściciel pojazdu nadal będzie uchylał się od wskazania kierowcy, wówczas automatycznie trafi na wspomnianą ‘czarną listę’. Konsekwencje tego będą odczuwalne przy najbliższej kontroli drogowej, gdy funkcjonariusz, mając dostęp do elektronicznej bazy danych, zatrzyma dowód rejestracyjny pojazdu”.

reklama

Wydłużony czas, ostrzejsze sankcje

Obecnie właściciel pojazdu, który otrzymuje zawiadomienie o wykroczeniu zarejestrowanym przez CANARD, ma tylko siedem dni na odpowiedź. Do wyboru są trzy opcje: przyznanie się do winy, wskazanie innego kierującego lub odmowa udzielenia informacji. Zgodnie z planowaną nowelizacją termin ten zostanie wydłużony aż do trzech miesięcy. Tyle czasu otrzyma właściciel na przekazanie informacji o tym, kto prowadził pojazd. Jednak w razie braku odpowiedzi w nowym terminie na właściciela zostanie nałożona kara administracyjna, a jego dane trafią do rejestru dłużników.

Rafał Jaśkowski, dyrektor Biura Komunikacji Ministerstwa Infrastruktury, zaznacza, że nowe przepisy mają przede wszystkim „poprawić efektywność egzekucji kar w zakresie naruszeń zarejestrowanych przez urządzenia systemu CANARD”. Dodaje także, że zmiany mają utrudnić życie kierowcom spoza Unii Europejskiej, którzy dotychczas zbyt często unikali odpowiedzialności.

Metoda na Ukraińca – koniec pobłażania

Szczególną uwagę ustawodawca zwraca na kierowców zagranicznych. Problem ten przez lata narastał, a jednym z jego przejawów była tzw. „metoda na Ukraińca” – polegająca na wskazywaniu jako sprawcy osoby zza wschodniej granicy, często bez jakiejkolwiek możliwości jej identyfikacji. Przepisy, które mają wejść w życie, wprowadzają mechanizm blokujący takie praktyki.

Zgodnie z nowymi regulacjami zagraniczni kierowcy, którzy nie uregulowali mandatów za wykroczenia popełnione w Polsce, również trafią na specjalną listę. Przy kolejnym przekroczeniu granicy będą zobowiązani do zapłaty zaległości, a dodatkowo może ich spotkać zatrzymanie pojazdu na specjalnym parkingu do czasu uiszczenia pełnej kwoty.

reklama

Zasada domniemania – nowe podejście do odpowiedzialności

Dotychczas obowiązek ustalenia, kto rzeczywiście prowadził pojazd w chwili zarejestrowania wykroczenia, spoczywał na Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego. W praktyce nierzadko prowadziło to do umorzeń postępowań z powodu braku wystarczających dowodów lub przeciągania procedury aż do przedawnienia. Nowe przepisy odwracają ten porządek: to właściciel pojazdu będzie musiał wskazać, kto siedział za kierownicą. W przeciwnym razie to on poniesie konsekwencje administracyjne.

Taki mechanizm już dziś funkcjonuje w wielu państwach Europy Zachodniej. Ministerstwo argumentuje, że wzorowanie się na tych rozwiązaniach zwiększy skuteczność egzekucji kar i przełoży się na poprawę bezpieczeństwa.

reklama

System nacisku: już nie tylko grzywna

Dziś niewskazanie sprawcy może skutkować mandatem wynoszącym od 500 do nawet 4000 złotych, w zależności od rodzaju naruszenia. Przekroczenie prędkości grozi grzywną w wysokości dwukrotności mandatu, nie mniej niż 800 złotych. W sprawach związanych z przestępstwami grzywna wynosi co najmniej 4000 zł, a w przypadku niewskazania sprawcy zagrożenia bezpieczeństwa – minimum 2000 zł. Jednak dla wielu kierowców, zwłaszcza tych zamożniejszych, finansowa kara nie stanowi wystarczającej motywacji.

Dlatego właśnie projekt zakłada zastosowanie sankcji bardziej dotkliwych – zatrzymanie dowodu rejestracyjnego i unieruchomienie pojazdu. Konieczność podjęcia szeregu działań administracyjnych, by odzyskać dokument i możliwość korzystania z auta, ma skutecznie zniechęcić do ignorowania zawiadomień.

Szerszy kontekst: część większej strategii

Proponowane zmiany to nie pojedyncza reforma, lecz element szerszego programu walki z niebezpiecznym zachowaniem na drogach. W ostatnich latach w Polsce:

  • wprowadzono wyższe mandaty za najpoważniejsze przewinienia,
  • rozbudowano sieć fotoradarów,
  • rozszerzono system punktów karnych.

Dzięki temu liczba najgroźniejszych wypadków powoli spada, choć wciąż pozostaje niepokojąco wysoka na tle państw UE.

Eksperci zwracają uwagę, że kluczowa w skutecznej prewencji nie jest wysokość kar, lecz pewność ich egzekucji. Jak pokazują analizy międzynarodowe, kierowcy rzadziej łamią przepisy, jeśli wiedzą, że kara ich nie ominie.

Krytyczne głosy i kontrowersje

Choć większość ekspertów popiera reformę, nie brakuje głosów krytycznych. Część organizacji wskazuje, że nowe przepisy mogą być niesprawiedliwe wobec właścicieli pojazdów, którzy nie popełnili wykroczenia, ale nie są w stanie wskazać kierowcy – np. z powodu nieprzyznania się osoby, której użyczyli samochód. Obawy budzi również odwrócenie zasady domniemania niewinności oraz ryzyko naruszenia konstytucyjnych praw obywatelskich.

Ministerstwo odpowiada, że rozwiązania te są proporcjonalne i potrzebne. „Proponowane rozwiązania są wyważone i proporcjonalne do skali problemu, jakim jest masowe unikanie odpowiedzialności za naruszenia przepisów drogowych” – zaznacza Stanisław Bukowiec.

Co dalej? Harmonogram zmian

Projekt ustawy trafił już pod obrady Zespołu do spraw Programowania Prac Rządu. W kolejnym etapie zostanie wpisany do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów, a następnie przekazany do konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zmiany wejdą w życie jeszcze w 2025 roku.

Oznacza to, że kierowcy powinni uważnie śledzić rozwój sytuacji i przygotować się na nową rzeczywistość prawną. Zmiany te mogą okazać się punktem zwrotnym w walce z patologiami, które przez lata podważały skuteczność systemu egzekwowania prawa na drogach.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo