Nowe L4 – więcej elastyczności dla zatrudnionych
Kluczowa zmiana, jaką przewiduje nowelizacja, dotyczy osób pracujących u więcej niż jednego pracodawcy. W myśl nowych przepisów zatrudniony będzie mógł otrzymać zwolnienie lekarskie w jednej firmie, a jednocześnie kontynuować pracę w drugiej, jeśli stan zdrowia na to pozwoli. W uzasadnieniu projektu czytamy:
„Proponuje się odejście od dotychczasowej stosowanej zasady, zgodnie z którą każde wykonywanie pracy zarobkowej na rzecz jednego płatnika składek w okresie pobierania zasiłku chorobowego z tytułu zatrudnienia u innego płatnika składek, pozbawia ubezpieczonego prawa do zasiłku za cały okres zwolnienia lekarskiego”.
Brzmi rewolucyjnie? I tak właśnie jest. Pracownik otrzyma zasiłek chorobowy z jednego miejsca zatrudnienia, a jednocześnie będzie mógł wykonywać obowiązki służbowe w innym – o ile oczywiście lekarz uzna, że jego stan zdrowia na to pozwala. Resort wskazuje, że może się przecież zdarzyć, iż dana choroba uniemożliwia jeden rodzaj pracy, ale nie wpływa na inny.
Choroba nie taka sama dla każdego zawodu
Ministerstwo przytacza przykład z życia wzięty: „Np. chrypka uniemożliwi dziennikarzowi prowadzenie audycji w telewizji, ale nie stanowi przeszkody do pracy w redakcji lub innej instytucji”. Decyzję o tym, czy pacjent może jednocześnie pracować i korzystać ze zwolnienia, podejmie lekarz wystawiający zaświadczenie.
Jednak to nie koniec zmian. Projekt przewiduje, że orzeczenia w określonych przypadkach będą mogły wydawać także inne osoby niż lekarze, na przykład:
- w kwestiach rehabilitacji narządu ruchu – fizjoterapeuci,
- przy ocenie niezdolności do samodzielnej egzystencji – pielęgniarki i pielęgniarze.
Jednocześnie zrezygnowano z komisji lekarskich – orzekanie ma mieć charakter jednoosobowy, zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji.
Co wolno robić na zwolnieniu?
Nowelizacja ma także uregulować, co dokładnie wolno robić osobie przebywającej na L4. Obecnie panuje w tym zakresie spore zamieszanie – jeden lekarz uzna pójście do sklepu za nadużycie, inny nie widzi w tym problemu. Projekt rozwiewa te wątpliwości: „zwykłe czynności dnia codziennego lub czynności incydentalne”, jak zakupy żywności, wizyty u lekarza czy wykupienie leków, nie będą już uznawane za naruszenie warunków zwolnienia.
W praktyce ma to uciąć dyskusje i unikać sytuacji, w których pacjent staje się ofiarą nadgorliwości urzędników. Z drugiej strony – otwiera to również pole do elastycznych interpretacji.
Eksperci biją na alarm
Choć zmiany zapowiadają się korzystnie dla wielu zatrudnionych, nie brakuje głosów krytyki. Eksperci przestrzegają przed możliwością nadużyć. Obawiają się, że nowa konstrukcja prawna może zostać wykorzystana niezgodnie z intencją ustawodawcy – szczególnie przez tych, którzy chcieliby „ustawić” sobie grafik, żonglując zwolnieniem w jednej pracy, by zyskać czas i pieniądze w drugiej.
Pojawia się też pytanie o konsekwencje kadrowe. Skoro ktoś może być na zwolnieniu w jednej firmie i pracować w drugiej, to czy pierwszy pracodawca może potraktować to jako przesłankę do wypowiedzenia umowy? Granica między usprawiedliwioną niezdolnością do pracy a „oszukiwaniem systemu” może być wyjątkowo cienka – i trudna do jednoznacznego określenia.
Kolejny problem to różne interpretacje przepisów przez poszczególne instytucje. Co dla jednego pracodawcy będzie akceptowalne, dla innego może stanowić powód do dyscyplinarki. Jak podkreślają eksperci, system wymaga spójności i czytelnych procedur, by nie stwarzać niepotrzebnych napięć na linii pracownik–pracodawca.
Co z terminem wejścia w życie?
Póki co nie wiadomo, kiedy dokładnie nowe przepisy miałyby wejść w życie. Wstępnie zakładano początek 2025 roku, ale nie ma jeszcze ostatecznego harmonogramu. Pewne jest jedno – zmiana dotknie nie tylko pracowników, ale i pracodawców, lekarzy, ZUS oraz cały system kontrolny.
Z jednej strony – nowe rozwiązania mogą zwiększyć elastyczność rynku pracy, umożliwiając bardziej sprawiedliwe i rzeczywiste podejście do zdrowia pracowników. Z drugiej – otwierają pole do manipulacji, szczególnie jeśli nie zostaną dopracowane odpowiednie mechanizmy kontrolne.
Reforma z dużym znakiem zapytania
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej tłumaczy, że zmiany są potrzebne, bo obecny system nie nadąża za rzeczywistością rynku pracy. Wiele osób ma więcej niż jedno zatrudnienie, wykonuje różne zadania i nie każda choroba całkowicie eliminuje z aktywności zawodowej.
Pomysł ten można zatem interpretować jako próbę dostosowania prawa do realiów XXI wieku. Ale czy społeczeństwo i administracja są na to gotowe? Kluczowe okażą się szczegóły – od tego, jak lekarze będą oceniać „częściową zdolność do pracy”, po to, jak będą prowadzone kontrole i jakie sankcje spotkają osoby nadużywające systemu.
Na razie jedno jest pewne – przed nami poważna reforma zwolnień lekarskich, która może wywrócić do góry nogami to, co dotychczas wydawało się oczywiste.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.