reklama

Postrzelony kot z Gorzkowic trafił pod skrzydła FMK w Piotrkowie. Potrzebna pilna pomoc

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRysia, który trafił pod skrzydła Fundacji Miasto Kotów w Piotrkowie Trybunalskim, spotkało każde niemal możliwe nieszczęście. To młody, zaledwie 2-letni kocurek w typie maine coon, a wygląda jak sterany życiem staruszek. Fakt, że jest FeLV dodatni wiele wyjaśnia z tego, co mogło go spotkać. Teraz najpilniejsza sprawa to znaleźć dla niego dom tymczasowy lub stały, w którym zamieszka z innym "białaczkowym" kotem lub będzie jedynakiem.
reklama

Wolontariusze FMK podejrzewają, że kocurek - ze względu na chorobę - mógł zostać wyrzucony z jakiejś pseudohodowli, nie bardzo potrafił sam zdobyć pożywienie, więc całymi tygodniami głodował, a potem ktoś wychudzonego i słaniającego się na łapach kota postrzelił z wiatrówki. Śrut utkwił w okolicach żeber, a rany na grzbiecie zaatakowały larwy much. I w takim to stanie zjawił się na podwórku jednej z mieszkanek Gorzkowic.

Kobieta dokarmiała i zdobyła zaufanie przeganianego dotąd kocurka i zwróciła się do o pomoc do Fundacji Miasto Kotów w Piotrkowie.

- Niektórzy mówili, że to najbrzydszy kot jakiego widzieli, a on jest po prostu cierpiący i zaniedbany. To duży kot, długowłosy, mógłby wazyć pewnie 10 - 12 kg, a waży 5 kg - powiedziała nam mieszkanka Gorzkowic.

reklama

Rysiu został oddany w ręce doktor Mai z Przychodni Weterynaryjnej „Przy Straży” na kompleksowy przegląd i szybki ratunek. I tu właśnie okazało się, że jest nosicielem kociej białaczki, ale to przecież nie wyrok. Dostał maści, antybiotyk, wzmacniające kroplówki i w ciągu tygodnia ranki zaczęły się goić, kocurek zaczął dbać o sierść, która zaczęła pomalutku odrastać, a apetyt ma za dwóch albo i trzech.

- Jest niesamowicie grzeczny, przyjazny i… rozgadany - dodaje kobieta, u której kocurek czasowo przebywa.

Nowy podopieczny FMK umówiony jest już na zabieg kastracji, podczas którego weterynarz usunie też śrut, który utkwił w okolicach żeber.

Tu jednak Fundacja dochodzi do przysłowiowej ściany, bo Rysiu nie może przebywać z kotami, które nie mają FeLV, a minikociarnia i domy tymczasowe wypchane są po brzegi kotkami bez FeLV. Nie ma gdzie izolować Rysia do czasu adopcji, więc przebywa w klatce na podwórku kobiety, która nie może zabrać go do domu, bo ma trzy swoje koty.

reklama

- Rysiu już niebawem będzie przepięknym dorodnym kotem. Błagamy - pomóżcie znaleźć nam dla Rysia dom – stały lub tymczasowy, który go pokocha i o niego zadba, taki w którym byłby jedynakiem, albo w którym przebywają koty białaczkowe - mówi jedna z wolontariuszek FMK.

W sprawie Rysia można kontaktować się z Olą pod nr tel. 501 265 985.

Leczenie Rysia wiąże się z dużymi kosztami. Można w tym wesprzeć Fundację na kilka sposobów:
 

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama