Co zmienia się w systemie opłat?
Na pierwszy rzut oka pomysł wydaje się prosty: zamiast obowiązkowego abonamentu RTV, który płacą tylko osoby posiadające odbiorniki telewizyjne lub radiowe, wprowadzono by stałą opłatę audiowizualną. Chociaż kwota nie jest jeszcze ostatecznie ustalona, mówi się o 9 zł miesięcznie, co w przeliczeniu daje około 108 zł rocznie. Nowa opłata byłaby pobierana przez skarbówkę, co oznacza, że nie trzeba by było pamiętać o osobnym abonamencie – w teorii miałoby to uprościć cały system.Ale tu pojawia się pierwszy problem: opłata audiowizualna obejmowałaby wszystkich obywateli, niezależnie od tego, czy posiadają odbiornik RTV. W efekcie, każdy dorosły Polak musiałby zapłacić, nawet jeśli nie ogląda telewizji ani nie słucha radia. Tyle że, jeśli na chwilę pomyślimy o tym praktycznie, nie każdy w Polsce korzysta z mediów publicznych – a teraz wszyscy mielibyśmy za nie płacić. Czy to sprawiedliwe?
Dlaczego w ogóle mówimy o zmianach?
Obecny system abonamentowy w Polsce opiera się na nieaktualnym modelu, który nie nadąża za współczesnym stylem konsumpcji mediów. Co ciekawe, według danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT), opłaty za abonament RTV regularnie przekraczają 800 milionów złotych rocznie. Z tego, co wiemy, tylko część z tych środków pochodzi od obywateli, którzy ściśle przestrzegają obowiązku płacenia. W praktyce jednak wielu Polaków po prostu ignoruje ten obowiązek, a kontrolowanie płatności jest kosztowne i czasochłonne.Próba reformy w postaci opłaty audiowizualnej wydaje się odpowiedzią na rosnący problem ściągalności, ale także wynikiem zrozumienia, że sposób, w jaki konsumujemy media, zmienia się z dnia na dzień. W końcu pojęcie telewizji i radia już dawno przestało obejmować tylko tradycyjne urządzenia. Coraz więcej osób korzysta z aplikacji mobilnych, serwisów streamingowych i internetu, a sama telewizja stała się medium, które możemy oglądać na ekranach komputerów, tabletów czy smartfonów. I tu pojawia się kolejna zagadka: jeśli media publiczne mają być finansowane przez opłatę audiowizualną, to jak radzić sobie z tymi, którzy nie oglądają tradycyjnej telewizji ani nie słuchają radia, ale korzystają z alternatywnych kanałów?
Ulgi i wykluczenia – sprawiedliwość czy kompromis?
Nowa opłata nie dotknie jednak wszystkich. Zgodnie z zapowiedziami rządu, z opłaty audiowizualnej zwolnione będą osoby, które znajdują się w określonych grupach społecznych, jak np. seniorzy powyżej 75. roku życia, osoby z niepełnosprawnościami, bezrobotni, uczniowie, czy osoby pobierające niskie renty. To rozwiązanie, które ma pomóc w ograniczeniu negatywnego wpływu tej opłaty na najuboższych.Ale czy to wystarczy, aby uspokoić tych, którzy poczują się poszkodowani w tej rewolucji? Przedsiębiorcy, rolnicy czy osoby, które nigdy nie miały telewizora, ale teraz mają płacić, mogą poczuć się niezrozumiani. To kwestia, która może budzić wątpliwości i stawia pytanie o sprawiedliwość nowego systemu.
Czy rzeczywiście uprości to życie?
Na papierze pomysł wygląda całkiem kusząco. Jedna opłata, prostszy system ściągania pieniędzy przez administrację, a przede wszystkim mniej papierkowej roboty. Skarbówka miałaby pełną kontrolę nad tym, kto płaci, a kto nie. Bez konieczności rejestrowania odbiorników, bez przypomnienia o abonamencie – wszystko rozwiązałoby się samo. W teorii.W praktyce jednak jest pewien haczyk. O ile system ma uprościć życie, to może też spowodować, że ludzie poczują się jakby zostali zmuszeni do płacenia za coś, czego nie używają. Dla osób, które nigdy nie miały telewizora czy radia, to dodatkowy wydatek, który nic im nie daje. Gdzie w tym wszystkim sprawiedliwość?
Kara za niepłacenie – bezlitosny system?
Obecny system kontrolowania abonamentu RTV zakłada, że osoby, które nie płacą, mogą zostać ukarane. W przypadku nowej opłaty audiowizualnej zasady mogą być podobne. A kara za niepłacenie może być naprawdę dotkliwa. Dla przykładu, w przypadku abonamentu RTV, wysokość grzywny za brak rejestracji odbiornika może wynieść nawet 819 zł. Co więcej, kontrolerzy poczty mają prawo wejść do domu, by sprawdzić, czy odbiornik jest zarejestrowany. To z kolei rodzi pytanie o granice prywatności i sensowność takich działań.
Refleksja nad przyszłością mediów publicznych
Wszystko to prowadzi do fundamentalnego pytania: czy media publiczne w Polsce rzeczywiście potrzebują takiego finansowania? Może nadszedł czas, by zastanowić się, czy model finansowania mediów publicznych nie wymaga szerszej reformy. Może zamiast opłat audiowizualnych warto rozważyć inne formy pozyskiwania funduszy, np. z reklam lub dobrowolnych składek. W końcu telewizja publiczna ma swoją rolę – ale niekoniecznie musi być finansowana w sposób, który rodzi tyle wątpliwości.Zmiany w systemie opłat to krok w nieznane. Z jednej strony uproszczenie systemu i pozbycie się starych, niewydolnych mechanizmów. Z drugiej strony – dodatkowy wydatek dla osób, które mogą nie mieć żadnej korzyści z mediów publicznych. Ostatecznie odpowiedź na pytanie, czy będzie to reforma czy tylko zmiana na gorsze, pokaże dopiero czas.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.